Zduńskowolskie sufrażystki
Zawsze z sentymentem przeglądam zdjęcia kobiet z dawnych lat. Inna uroda, styl, moda od tej, którą można spotkać na ulicach dzisiejszej Zduńskiej Woli. Przeglądając zbiory muzeum, przyglądając się wszystkim kobietom: matkom, żonom, córkom, zawsze zadaje sobie pytanie: co oznaczało być kobietą w tamtych czasach w Zduńskiej Woli, w Polsce, na świecie? Sam wygląd nie jest odpowiedzią na moje pytanie. Częściową odpowiedź znalazłam, kiedy natrafiłam na zdjęcie z około 1907 roku.
Związek Równouprawnienia Kobiet Polskich. Koło w Zduńskiej Woli - ok.1907 r.
Jak działał Związek Równouprawnienia Kobiet w Zduńskiej Woli? O dziwo bardzo prężnie, a przecież sytuacja kobiet w tamtych latach nie była łatwa. Oddział w naszym mieście liczył 40 kobiet, gdy dla porównania w Sieradzu, liczba ta, nigdy nie przekroczyła kilkunastu. Zresztą Zduńska Wola i Sieradz to jedyne miasta guberni kaliskiej, w których takie koła powstały. Był to trend związany z nowym zjawiskiem w życiu kulturalnym, tuż po rewolucji 1905 roku. Kobiety wpadając w nurt demokratycznych żywiołów, zaczęły zrzeszać się w powstałej, liberalnej organizacji, jaką był Związek Równouprawnienia Kobiet.
Reprezentantki zduńskowolskiego oddziału pochodziły zarówno z kręgów inteligencji, ale w szeregach można było znaleźć robotnice fabryczne, a także przedstawicielki drobnomieszczaństwa. Działalność naszych sufrażystek skupiała się na przeprowadzaniu odczytów i pogadanek, na których poruszano tematy związane z udziałem kobiet w życiu społecznym i politycznym, roli jaką pełniły w rodzinie, a nawet mówiono o przyczynach prostytucji.
Miejscowa opinia publiczna była zbulwersowana śmiałymi wypowiedziami prelegentek. W Zduńskiej Woli podczas odczytu Justyny Budzyńskiej-Tylickiej pod tytułem "O higienie małżeństwa" (maj 1908r.) na znak protestu oburzeni, jak pisano, " czcigodni mężowie i ojcowie" opuścili salę. Związek działał prężnie nie tylko na rzecz równouprawnienia. Zduńskowolskie kobiety inicjowały także kursy dla analfabetów. Razem z mężczyznami organizowały kształcenie, dwa razy w tygodniu, w godzinach wieczornych - ucząc nie tylko czytać i pisać, ale zapoznając uczestników kursów z historią Polski, anatomią, higieną czy arytmetyką.
Ta, ponad stuletnia, fotografia jest dla mnie niezwykle ważna. Bije z niej nie tylko piękno sukien i fryzur. Ja w oczach tych trzydziestu kobiet widzę siłę, pasję i determinację w dążeniu do swojego celu. Widzę w nich siebie. Chciałabym każdej z nich podać rękę i powiedzieć: Dzięki Dziewczyny za ten kawałek historii.
Gabriela Górska