Jan Kieszniewski (ur. 1925) członek AK, więzień obozów koncentracyjnych, fizyk, inżynier, pracownik naukowy. Jan Kieszniewski pochodzi ze Zduńskiej Woli. Jego rodzina i spokrewniona rodzina Kolbów żyły w bardzo zażyłych stosunkach. W czasie wojny, pomimo młodego wieku, zaangażował się w działalność konspiracyjną. Pomagał mu brat św. Maksymiliana Franciszek Kolbe, który ukrywał się w jego domu.
Kieszniewski brał udział w akcjach sabotażu i nielegalnym kolportażu prasy. Wskutek dekonspiracji, w styczniu 1943 roku, obaj zostali aresztowani przez Niemców i po śledztwie w łódzkim więzieniu przetransportowani do Auschwitz. Po kilku dniach pobytu w obozie macierzystym został skierowany do pracy w Auschwitz III-Monowitz, gdzie doczekał ewakuacji obozu. Wyzwolono go w KL Bergen-Belsen. Franciszek Kolbe zmarł w KL Mittelbau.
Historyczka Muzeum pomogła Franciszkanom
Dzięki Teresie Wontor-Cichy, historyczce z Działu Naukowego Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, doszło do niecodziennego spotkania. Gościem krakowskiego Seminarium Franciszkańskiego im. św. Maksymiliana Kolbego, z okazji dnia patrona uczelni, był jego krewny – były więzień KL Auschwitz Jan Kieszniewski.
Podczas spotkania Teresa Wontor-Cichy przypomniała okoliczności męczeńskiej śmierci o. Kolbego i ważne wydarzenia z czasu jego pobytu w Auschwitz. Opowiadała także o szczegółach dotyczącym śmierci głodowej w obozie. Wiele miejsca poświęciła również innym więźniom – duchownym chrześcijańskim. Jan Kieszniewski, zarejestrowany w obozie pod numerem 127 599, opowiedział o swoich wojennych losach, ale także o przedwojennej Zduńskiej Woli i atmosferze panującej w domu Kolbów, którą znał z opowiadań swojej mamy.
Osiemdziesięciotrzyletni dziś Jan Kieszniewski pochodzi ze Zduńskiej Woli. Jego rodzina i spokrewniona rodzina Kolbów żyły w bardzo zażyłych stosunkach. W czasie wojny, pomimo młodego wieku, zaangażował się w działalność konspiracyjną. Pomagał mu brat św. Maksymiliana, Franciszek Kolbe, który ukrywał się w jego domu. Jan Kieszniewski brał udział w akcjach sabotażu i nielegalnym kolportażu prasy. Wskutek dekonspiracji, w styczniu 1943 roku, obaj zostali aresztowani przez Niemców i po śledztwie w łódzkim więzieniu przetransportowani do Auschwitz, gdzie zarejestrowano go pod numerem 127599. Po kilku dniach pobytu w obozie macierzystym Kieszniewski został skierowany do pracy w Auschwitz III-Monowitz, gdzie doczekał ewakuacji obozu. Wyzwolono go w KL Bergen-Belsen. Franciszek Kolbe zmarł w KL Mittelbau.
Jan Kieszniewski na spotkanie przywiózł kopię listu, który w jego obecności napisał Franciszek Kolbe. List ten był odpowiedzią na wiadomość od matki, że św. Maksymilian zginął w obozie. Franciszek Kolbe próbuje w nim pocieszyć swoją matkę i wlać w nią nadzieję po stracie syna-zakonnika:
„N. b. p. J. Chr!
Zd. Wola 20.9.1941
Kochana Mamo!
List ostatni napełnił mnie bólem serdecznym. A tak bałem się, że on tego nie przetrzyma, lecz wierzyłem, że gdy dotychczas cudem istniał na tym świecie to go Niepokalana i dalej utrzyma, by dalej prowadził Jej dzieło. Widocznie jednak Bóg chciał inaczej. Wola Boża jednak chciała inaczej – widocznie dopełnił na świecie swojej świętości i posłannictwa, więc musiał pójść po nagrodę, która już na niego czekała.
Mamo! Jemu lepiej niż nam, bo celu dopiął i to w ten sposób, o jakim marzył! Smucić się nie mamy prawa, najwyżej pałać świętą zazdrością i cieszyć się, że mu się udało. Z drugiej strony ból dokucza, ból egoizmu, a właściwie wspólnoty krwi. Bo rodzina to jedno ciało o kilku członkach i gdy się jeden członek odetnie, musi całe ciało boleć. Co do narzędzia, które tego dokonało, będzie ono osądzone.
Msza św. za Mundzia odbędzie się dopiero z końcem miesiąca lub dopiero z początkiem października, bo ksiądz ma pełno terminowych intencji mszalnych. [...]
Franuś"